Forum - oglne
Powrót do wątków

Wątek dla taoistów - oberża pod Szkarłatnym Smokiem (MOD) Wątek dla taoistów. Cesarstwo KurKor.

Oberża "Pod Szkarłatnym Smokiem"...
Tylko tutaj poczujesz powiew japońskiego wichru.

Wchodzisz do niewielkiej, klimatycznej karczemki we wschodnim stylu, oświetlonej lampionami w papierowych osłonach. Ze ścian szczerzą się do Ciebie smocze głowy, zaś z wnętrza szczerzą się głowy jak najbardziej ludzkie- to bywalcy "Oberży"- zawsze życzliwi i chętni do pomocy.
Nie uświadczysz tu wysokich, dębowych stołów na czterech podkutych nogach, smrodu spalenizny, dymu z tytoniu, odoru octu i piwa. Zamiast tego na ziemi stoją niskie blaty z delikatnego wiśniowego drewna, dookoła nich nowe i pachnące, ryżowe maty. Na każdym z tych stolików stoi wazon z kwiatami, płodami naszej ziemi, czarki na sake i stojaki na kadzidła.

Kiedy goście już napatrzą się na Ciebie i poszczerzą trochę zęby w uśmiechu, odwracają wzrok i wracają do swoich spraw, do rozmów o życiu, interesach, świecie, religii.
Usłyszysz tu najróżniejsze tematy, nie zdziw się, jeżeli dyskusja jak zwykle pójdzie dalej i zaczną się kłótnie. Taki już urok naszego narodu, że każdy gotów bronić swych racji, by pogodzić się, wybaczyć, przeprosić, gdy tylko zauważy, że zapędził się za daleko.
Powiedz tylko "Bracia, potrzeba mi pomocy...", a mimo cichego głosu, może nawet szeptu, usłyszy to każdy z nas. Nasze uszy bowiem tak stworzyli bogowie, by odbierały każdą, nawet najcichszą prośbę o pomoc.

Między stolikami i gośćmi plącze się zmęczony Jalo. Po tylu latach dalej prowadzi swój przybytek mimo pożarów, kłótni, rozlewu krwi, mimo wszystkich przeciwności wie, że Tao muszą mieć gdzie przyjść w potrzebie. Choć czasem jest zgorzkniały i strudzony, naprawdę jest dumny ze swojej "Oberży".

I my wszyscy jesteśmy z niej dumni. Niech stoi tu, w tym miejscu po kres naszych dni i posłuży przyszłym pokoleniom.

Zawitaj tutaj, jeśli ci czego potrzeba. Zawitaj, jeśli szukasz wytchnienia. Wejdź, jeśli brak ci towarzystwa. Zajrzyj, jeśli szukasz rozmowy, dyskusji. Przybiegnij co sił, jeśli jesteś w kłopocie albo chcesz krzyczeć wniebogłosy "Bogowie, za co?!".

Przyjdź, a ugościmy cię nie herbatą i sake, ale sercem i życzliwością.

Witaj w Cesarstwie KurKor. Witaj w Oberży "Pod Szkarłatnym Smokiem".
http://www.youtube.com/watch?v=Ikx65xEwMjE
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122]
Autor: Amfitiron 2025-01-30 02:06:14150154
Śmiechy i śmiechy, ciche rozmowy, które wypełniały powietrze, zaczęły powoli cichnąć, ustępując miejsca ciszy. Oberża, jeszcze pełna gości, zaczynała pustoszeć, aż w końcu została w niej tylko garstka. Narbonus, pomimo zmęczenia, podjął się pomocy przy porządkach. Wziął bambusową ściereczkę i z gracją przetarł rozlane przez osiołka sake. Oczyścił naczynka, zebrane po napoju, i zauważył, jak Shogunka rozmawia z kimś, kogo nie widział od lat. Pamięć zawiodła go, już nie pamiętał, jak nazywał się ów rycerz.

Z zamyślenia wyrwał go głośny łomot. Szybko odwrócił wzrok ku źródłu hałasu. To Kung Lao strącił porcelanowe naczynko, które upadło na ziemię i rozbiło się na kawałeczki. Stanął nad nim, lekko załamany, mrucząc pod nosem:
- To chyba nie jest najlepsza wróżba...
Narbonus, widząc smutek młodzieńca, podszedł ku niemu z ciepłym uśmiechem.
- Nie martw się, młody smok wciąż uczy się latać!

Kung Lao odpowiedział lekko wesołym spojrzeniem, a Narbonus rozejrzał się po całej oberży. Przy stole z wróżbami siedziała w głębokiej zadumie Shogunka. Tajemniczy rycerz zniknął. Nie chcąc przeszkadzać, podszedł do stolika, zgarniając wiklinowy koszyczek z pozostałymi wróżbami. Shogunka zwróciła się ku niemu, jej twarz rozjaśniał subtelny uśmiech.
- Amfitronie, na nogach jeszcze stoisz? Wydawałeś się wyczerpany, gdy przekroczyłeś próg oberży… - powiedziała z lekkim zmartwieniem w głosie.
- W tej Oberży odnajduję nowe siły, Pani, i postanowiłem pomóc w porządkach. - odrzekł Narbonus, wciąż trzymając w ręku koszyczek z wróżbami.

- Trochę ich zostało, choć nie spodziewałam się, że aż tyle zniknie! - zaśmiała się Shogunka.

Narbonus wyciągnął jedno z ciastek z wróżbą, najpewniej było to ciastko numer 11, choć nie było to pewne, gdyż pozostałe wróżby lekko się wymieszały.

- Przepraszam za moją śmiałość, Pani Shogun – roześmiał się Narbonus, łamiąc ciastko na pół i zaczynając je odczytywać. – Ta wróżba jest dla Ciebie:
"W nadchodzącym roku otaczaj się tymi, którzy dodają Ci skrzydeł i pielęgnuj relacje z sercem. Bądź czujna wobec tych, którzy przychodzą z zewnątrz – nie każda twarz kryje prawdę, a żmije mogą czaić się poza Twoim kręgiem. Zaufaj swojej intuicji i chroń to, co najcenniejsze.”

Narbonus zaśmiał się lekko, spoglądając na Shogunkę.
- Cóż, zdaje się, że to wyjątkowo trafna wróżba, biorąc pod uwagę, że to rok węża…

Shogunka zaskoczona, zamyśliła się przez chwilę, wpatrując się we wróżbę. Kupiec, zauważywszy to, dodał spokojnym, ale pełnym mądrości głosem:

- Twoje wysiłki i trud nie pozostaną niezauważone, Pani, ale nie zapominaj, że ciężka praca bez odpoczynku może Cię wypalić. Zatrzymaj się na chwilę, odetchnij głęboko i daj sobie chwilę spokoju. Tylko w nim odnajdziesz równowagę, a prawdziwa siła do dalszej drogi zrodzi się z odpoczynku.

Shogunka odpowiedziała lekkim, pełnym zrozumienia uśmiechem. Oczywiście, słowa Narbonusa niosły głęboką mądrość, która wciąż tkwiła w tradycjach.

Ciasteczka z wróżbą :
1. "Kameleon zmienia barwy, ale nigdy nie gubi siebie." - Amfitiron
2. „Nie ten dom, który z kamienia, lecz ten, gdzie serce spoczywa.” - Spinkha
3. „Częste igły w ciele nie tylko odświeżają ducha, ale i otwierają nowe ścieżki w sercu. Zaufaj metodzie, która w ciszy przywraca harmonię.” - Aneirin
4.
5. [rozmazana wróżba] – Zieonooka
6. "Czapka to nie tylko ochrona przed słońcem, ale czasem także przed kłopotami." - Snigel
7. „Jeśli planujesz coś powiedzieć, zastanów się, czy twoja Shogunka nie zrobi tego lepiej.” - Mushu
8.
9. „Milczenie smoka jest nie tylko odpoczynkiem, ale i mądrością. Czasem cisza jest złotem, a smok milczy, bo wie, że nie zawsze trzeba mówić.” - Smoka
10. "Kto trzyma w dłoni sake, nie trzyma w dłoni broni." - Tyberiusz
11. "W nadchodzącym roku otaczaj się tymi, którzy dodają Ci skrzydeł i pielęgnuj relacje z sercem. Bądź czujna wobec tych, którzy przychodzą z zewnątrz – nie każda twarz kryje prawdę, a żmije mogą czaić się poza Twoim kręgiem. Zaufaj swojej intuicji i chroń to, co najcenniejsze." - Wizja
12.
13. "Szprotką się urodzisz, ale legendą możesz się stać." - Rekinekk
14. „Zawsze w życiu warto podążać za sercem i mieć w nim miejsce na radość. Twoje wybory będą prowadzić Cię do miejsc pełnych światła.” – Zacny Adonis
15. „Zbyt mocne alkohole mogą sprawić, że zobaczysz rzeczy, które nie istnieją. Pamiętaj, że czasem w życiu trzeba trochę złapać dystansu i nie traktować wszystkiego tak poważnie.” - Halkata
16.
17. "Głodny wojownik nie wygra bitwy – zacznij od miski pierożków." - Psidziad
18.
19.
20. "Młody smok nie boi się lotu, choć wciąż uczy się latać." – Kung Lao
Autor: Wizja 2025-01-30 20:28:13150169
Cisza po świętowaniu zawsze brzmiała inaczej. Była jak wdech przed kolejnym krokiem, jak chwila zawahania, zanim ruszy się dalej.

Shogunka powiodła wzrokiem po niemal pustej oberży.
Lampiony jeszcze dogasały, sake przestało parować w czarkach, a powietrze wciąż drżało od minionego śmiechu.
— Każdy rok zaczyna się od pytań — powiedziała bardziej do siebie niż do innych.

Jalo, zbierając ostatnie naczynia, uniósł wzrok.
— I kończy się odpowiedziami?

Shogunka uśmiechnęła się lekko.
— Czasem. Ale najczęściej kończy się nowymi pytaniami.

Spojrzała na drzwi, które przez cały wieczór otwierały się i zamykały, wpuszczając gości, historie i wróżby.
Teraz były spokojne, gotowe na kolejnych przybyszów, którzy przyjdą tu innym razem.

Rok Węża się rozpoczął. Co przyniesie, zależało już od tych, którzy mieli nim podążyć.
Autor: Zielonooka 2025-01-30 20:53:47150169
Te brakujące ciastka Pączek zjadł, a wróżby w nich przepadły…)
Autor: Wizja 2025-01-30 21:55:03150170
Ognisko trzaskało cicho, a resztki wróżb unosiły się w powietrzu jak drobinki popiołu. Shogunka patrzyła na nie przez chwilę, jakby chciała dostrzec w nich ślady słów, które już nigdy nie zostaną odczytane.
— Wróżby można odczytać tylko w noc zmiany roku — odezwała się w końcu. — Jeśli ktoś nie zdążył, jego los pozostaje tajemnicą aż do następnej okazji.

Psidziad spojrzał na koszyk, w którym zostało zaledwie kilka ciastek.
— A co z tymi, które przepadły? — zapytał, marszcząc brwi. — Zielonooka twierdzi, że Pączek je zjadł…

Shogunka uśmiechnęła się lekko.
— Nie, osioł zjadł daktyle. I nie przepadły, tylko wróciły do ognia.

Przyglądała się, jak ostatnie pergaminy zwijają się wśród płomieni, niknąc bez śladu. Tak było od zawsze – wróżby, które nie trafiły do rąk swoich właścicieli, nie mogły już zostać odczytane. Ich treść spalała się w ogniu drzewa wiśni, odchodząc razem ze starym rokiem.
— Być może nie każda wróżba musi zostać poznana — dodała cicho, a wiatr rozwiał popiół na cztery strony świata.
Autor: Muciek 2025-01-31 09:12:26150178
Potężna wichura, łamiąc duże drzewa, trzciną zaledwie kołysze. Uważaj.
Autor: Rebell Ignis 2025-01-31 15:11:48150184
Można jeszcze ? 16 !
Autor: Spinkha 2025-02-02 13:19:00150222
Czekała w porcie w tłumie biedaków, którzy tak, jak ona, skromne mieli zasoby i godzili się na trudne warunki podróży. Mocniej ścisnęła swoje nieliczne tobołki, w których mieścił się cały jej dobytek. Jakże inne wiedzie życie, niż niegdyś. Inne, ale wcale nie gorsze. Bardziej dostrzega się wtedy to, czego oczy zasłonięte jedwabnymi chustami ze złotą nicią - nie widzą. Kolory nieba, soczystość zieleni, smak ryżu z solą i kawałkiem ryby upieczonej w ognisku, czysta woda w strumieniu, w którym można ochłodzić zmęczone stopy. Nie czuła się biedniejsza. W dodatku...jeszcze inne bogactwo niosła ze sobą - coś tak cudownego i wartościowego, czego żaden bandyta, żaden kozak nie są w stanie jej zabrać: miłość do ojczyzny przodków, życzliwość ludzi tam mieszkających, piękno Wiśniowego Sadu we wspomnieniach i mądre, prześliczne spojrzenie Shogunki Wizji. Uśmiechnęła się na samą myśl:

„Nie ten dom, który z kamienia, lecz ten, gdzie serce spoczywa.”


Weszła na pokład niespiesznie, popychana przez tłum podróżników. Nie łacno jej było ruszać w świat, chciała zostać jak najbliżej burty, żeby móc jeszcze długo patrzeć na oddalające się różowawe i złote brzegi Kurkoru.

"Jeszcze wrócę" - uspokajała się co chwilę. Statek odpływał wśród wrzasku ludzi pracujących w porcie i szumu fal.
Autor: Wizja 2025-02-02 19:40:55150228
Shogunka stała na nabrzeżu jeszcze długo po tym, jak statek odpłynął, aż jego sylwetka stała się ledwie cieniem na horyzoncie. Morze było spokojne, a fale odbijały światło zachodzącego słońca, nadając wodzie barwę płynnego złota. Wiatr, jakby niosąc ostatnie myśli podróżniczki, muskał twarz Shogunki i targał fałdy jej szaty.
„Jeszcze wrócę.”
Usłyszała te słowa w myślach, choć Spinkha już dawno zniknęła z pola widzenia. I wierzyła w nie.
Niektóre podróże są konieczne – aby zrozumieć, kim się jest, co się utraciło, co pozostawiło za sobą. Czasem trzeba odejść, by móc wrócić – bogatszym o wspomnienia, mądrzejszym o doświadczenia, gotowym na to, by znów stanąć w znajomym miejscu i spojrzeć na nie nowymi oczami.
Kurkor trwał. Nie zmienią go odpływające statki ani powroty podróżników. Wiśniowe drzewa będą kwitnąć każdej wiosny, rzeka popłynie tym samym korytem, a powietrze wypełni dźwięk śmiechów w oberży. Ale Kurkor nie był tylko miejscem. Był ludźmi, którzy nosili go w sercu – nawet wtedy, gdy los pchał ich daleko od znajomych ścieżek.
Shogunka zerknęła na kamienny mur portu, na którym ktoś niezdarnie wydrapał napis: „Nie ten dom, który z kamienia, lecz ten, gdzie serce spoczywa.”
Skinęła lekko głową.
Tak, to prawda.
Obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę miasta. W oberży czekały sprawy codzienności, a noc miała przynieść nowe historie, nowych podróżników, nowe spotkania. Ale gdy nadejdzie wiosna, gdy znów zakwitną wiśnie – wiedziała, że pewnego dnia wśród powracających ujrzy znajomą sylwetkę.
I wtedy wystarczy jedno spojrzenie, by zrozumieć, że Kurkor nigdy nie był tak daleko, jak mogło się wydawać.
Autor: Yako Tako Yo 2025-04-13 20:38:39151628
W Oberży pod Szkarłatnym Smokiem, gdzie dym z kominka mieszał się z zapachem opowieści, od zawsze było wiadomo jedno – historie niepasujące do klimatu znikały bez śladu. Tak po prostu: pyk – i już ich nie było. Mówiło się, że to magia Oberży. A może przekleństwo. Albo po prostu Smocza Wola.

Ale tej jednej historii nikt nie zdołał wymazać. Powtarzano ją przy miodzie pitnym, przy cieście z marchwi i przy trzasku ognia, który tańczył w kominku.

Było to tak...

Yako Tako Yo, znany wędrowiec o sercu większym niż jego zapasy złota, przemierzał właśnie Archipelag Imoto – miejsce osobliwe, porośnięte nieznaną florą, pełne zaklęć i zaginionych ścieżek. Tam też natknął się na mieszkankę Ogrodu, rusałkę o oczach błyszczących jak krople rosy. Utknęła. I to dosłownie.

– Kupiłbyś byś tratfę, oddam ta, bo mi się skończyła i utknęłam ;p – rzuciła do niego z pewną nutą bezradnego uroku.

Yako uniósł brwi, odczytując wiadomość wyświetloną na starym, magicznym interfejsie korespondencyjnym.

– Jak mi przykro xd – odpisał z rozbrajającą szczerością.

– No weeez, helpnij xd – padła odpowiedź, która w Oberży została zacytowana przynajmniej sto razy przez ostatni miesiąc.

Nie minęła chwila, a magia wiadomości zarejestrowała transakcję:

50000 ta przekazane od [ruska] do Yako Tako Yo
Przedmiot tratwa przekazany od Yako Tako Yo do [ruska]

Ale wtedy stało się coś, co zmieniło zwykłą wymianę w legendę.

– Jak ty mi dałeś 0 xd – napisała, zaskoczona.

– Nie da się płynąć xdddd a ja ci dałam 50k xd no cóż xd – dodała z rozpaczą, która rozbrzmiewała między wyspami.

Yako odparł ze spokojem godnym mnicha:

– Tratwa to tratwa xd – brać i nie wybrzydzać

Na to rusałka wybuchła śmiechem, choć wciąż tonęła (w sensie emocjonalnym).

– Nie naprawię przecie! Boże, więzi mnie ahahah

W Oberży zapanowała cisza. Wszyscy, którzy słuchali, parsknęli śmiechem niemal jednocześnie. Taka historia nie mogła zniknąć. Zbyt prawdziwa, zbyt absurdalna. Idealnie wpasowana w ducha Imoto i Oberży pod Szkarłatnym Smokiem.

Na zakończenie, po tym jak wspólnie się pośmiali, Yako Tako Yo – jak na bohatera przystało – uratował niewiastę, naprawił tratwę i własnoręcznie przekazał jej nową, pełnoprawną łajbę. Taką, co to nie tonie od razu.

I odpłynęła, z uśmiechem i lekkością godną rusałki, opuszczając archipelag w stronę kolejnej przygody.
Autor: Czarnitsu 2025-04-14 23:41:26151650
U nas w KurKor - pomyślał - przede wszystkim waży się słowa. Jak przychodzi się w gości to szanuje się gospodarza.

Wstał bez słowa, podszedł i machnął na odlew, wierzchem dłoni, jakby chciał odgonić natrętną muchę. Okuta ćwiekami rękawica, trafiła pijanego strażnika w sam środek pucułowatego policzka. Jak uczył sensei Won Hai Pah, zastosowany w tym przypadku powinien być tak zwany, wychowawczy płaski, który skutecznie powoduje efekt zgaszonej pochodni w głowie krewkiego pyskacza.

Pomocnik gospodarza Oberży Pod Szkarłatnym Smokiem, kulawy Kotomi, podniósł bezwładną kukłę odzianą w królewską liberię i wyniósł za gospodę, do stajni - ułożył troskliwie na miękkiej i cieplutkiej poduszce z końskiego obornika, gdzie miejsce tych, którzy nie potrafią zachować się w towarzystwie.
Autor: Wizja 2025-05-27 00:05:22152488
„O tym, jak Taoista został Kozakiem” – opowiada Jalo przy beczce miodu

Ech, młody, polej jeszcze – bo gardło suche jak Step przed burzą, a historia przed nami długa jak droga z Dzielnicy Smoka na Sicz... Mówię ci – nie tak się zaczęło, że przyszli zbrojni i rzekli „to nasze!”. O nie, nie. Ta opowieść pachnie dymem, pyłem i Taoistycznym uporem.

To był czas, gdy KurKor miał oczy zwrócone na horyzont, a horyzont odwracał wzrok. Wtedy to właśnie Shogunka Wizja i Roni, yakuza jak z legend, siedzieli przy ogniu. Nie było jeszcze mapy, nie było planu. Był tylko dym, cisza i jedno pytanie:
„A co, jeśli Sicz nie musi być obca?”

Plan? Ech... to nie był plan. To był błysk między dwoma spojrzeniami. Roni dmuchnął w ogień, Wizja dopiła sake i już wiedzieli.
„Sicz będzie nasza.”

Pierwszy na Siczy był Roni, Shishen, którego duch nie znał granic. Ponoć w jednym dniu pokonał całą tajgę na baranim wózku – nie pytaj, jak. Gdy objął Sicz, nie było buntu, nie było krwi. Była tylko cisza – taka, co mówi:
„Dobrze się stało.”
I tak – Roni utrzymał władzę przez ponad tysiąc tur. Tysiąc, młody! To więcej niż niektóre imperia trzymały swoje stołki!

Zaraz po nim dołączył Kazu, który został pierwszym Taoistycznym Atamanem. I nie przez miecz, ale przez to, że pierwszy pojął ducha Siczy – dzikość, ale nie chaos. Wolność, ale nie bezmyślność. Gdy Kazu siadł z Kozakami i podał im czarkę – wiedzieli:
„Swój.”

Potem, jakby rzeka przebiła tamę, przyszli inni. Remirio – cichy, niepozorny, z tym spojrzeniem jakby patrzył przez człowieka na to, co za nim. Ktoś powie: „Zwiadowca”, ja powiem: „Słuchacz Tajgi”.

Brutalus – nie musiał mówić nic. Wchodził, a drzwi się same otwierały. Ludzie ustępowali mu miejsca w kolejce po jagody, bo nawet niedźwiedź dwa razy myślał, zanim z nim zadrze.

A potem przyszedł Kung Lao – dumny, waleczny, z sercem pełnym wiatru stepu. Był jak ogień przy granicy: potrzebny, ale niepokorny. Przez czas jakiś trwał wśród Kozaków, lecz nie dla chwały, nie dla władzy. Gdy poczuł, że jego droga skręca ku jedwabnym szlakom i przyprawionym rozmowom, odłożył sabatyn, uśmiechnął się pod wąsem i zszedł z drogi wojennej, zostając kupcem. Ustąpił miejsce młodemu wilkowi.

I wtedy pojawił się Himevus – młody, jeszcze nie wypalony przez stepy, ale dziki jak konie Siczy. On się nie bał niczego – nawet tego, że sam raz próbował przepić Wodza Rzeki. Przegrał, ale z honorem.
Razem, wszyscy, stworzyli coś nowego – nie KurKor, nie Sicz. Coś pomiędzy. Coś, gdzie duch Tao spotykał dzikość stepu i przybijał jej pionę.

I wiesz co? Tam, w tych nowych ziemiach, KurKor nie jest gościem. On jest domem. Bo nie chodzi o to, ile ziemi zajmiesz – chodzi o to, czy ziemia przyjmie cię jak swojego.

Więc kiedy dziś mówimy, że Sicz, Step i Tajga są częścią KurKoru, nie mówimy tego z dumą. Mówimy to z wdzięcznością. Bo przyjęły nas, tak jak my przyjęliśmy je.

A teraz, młody – polej mi jeszcze. Bo dokończyć trzeba, jak Brutalus tańczył taniec kozacki w zbroi z łusek karpia... ale to już inna opowieść.
Autor: Wizja 2025-05-27 17:00:09152502
Moi Drodzy,

Nadszedł moment, w którym składam w Wasze ręce ostatnie słowa jako Shogunka Cesarstwa KurKor.

To był piękny rozdział – pełen wyzwań, wzruszeń, nieprzespanych nocy i ogromnej dumy. Prowadzić tak wyjątkową społeczność to zaszczyt, którego nie da się ubrać w proste słowa. Dziękuję Wam za wszystko – za zaufanie, za obecność, za to, że nigdy nie pozwoliliście mi iść tą drogą samotnie.
Dziękuję przede wszystkim – za to, że przez cały czas byliście duchowym filarem mojego panowania. Wasza mądrość, spokój i nienachalna obecność dawały mi siłę, kiedy sama jej w sobie nie znajdowałam. Byliście moim kompasem, kiedy świat wirował, i przypomnieniem, że nawet w chaosie można odnaleźć harmonię.

Dziś zamyka się pewien etap, a jego miejsce zajmuje nowy — pełen świeżości i siły. Z wiarą w słoneczne jutro ustępuję miejsca temu, kto dojrzewał do tej roli z każdym dniem.

Mushu obejmuje rządy z własnym sercem, charakterem i spojrzeniem, które od zawsze w sobie nosił.
Mushu, byłeś moim wiernym Daimyo, sojusznikiem i wsparciem. Teraz jesteś Shogunem.

I to ja, z całym szacunkiem i dumą, staję dziś po Twojej stronie – na znak mojego oddania i końca mojej władzy – moja katana przechodzi pod Twój rozkaz.
Niech Ci służy, jeśli zechcesz – nie jako symbol dawnej ery, ale jako ostrze, które zna ciężar decyzji i wartość lojalności.

Jak mawiają starzy mistrzowie:
„Szybki jak wiatr, cichy jak las, napastliwy jak ogień, nieruchomy jak góra.”
Niech te słowa prowadzą Cię w Twoich rządach – z rozwagą, siłą i niezłomnością.

Dziękuję, że pozwoliliście mi być częścią tej historii. Teraz piszemy nową – z Mushu na czele.

Z pokorą i dumą,
Wizja – Shogunka Emerita
Autor: Kei 2025-05-27 17:22:11152502
W cieniu czerwonego klonu, gdzie wiatr niesie pieśni dawnych bitew, stary wojownik przemawia.

Shogunko Wizjo, Twoje panowanie było jak kwitnienie wiśni – piękne, choć ulotne. Twoje decyzje były jak precyzyjne cięcia katany, a Twoje serce – jak stal hartowana w ogniu doświadczeń. Dziękuję Ci za mądrość, za siłę i za to, że prowadziłaś nas ścieżką honoru.

Mushu, nowy Shogunie, Twoje rządy rozpoczynają się w blasku porannego słońca. Niech Twoje decyzje będą jak spokojna tafla jeziora – odbijające prawdę i sprawiedliwość. Jako Kei, stary samuraj, składam Ci przysięgę wierności. Moje doświadczenie i lojalność są do Twojej dyspozycji.

Niech duchy przodków czuwają nad Twoimi rządami, a miecz, który dzierżysz, niech zawsze służy ku chwale KurKor.
Autor: ArcyDiuk Leonadis 2025-05-27 20:11:26152505
Ja jako dumnie noszący obywatelstwo KurKor również pozwolę sobie "pożegnać" Panią Shogun Wizje oraz przywitać nowego Shoguna Mushu.
Służę pomocą. Wystarczy wysłać gołębia.

Leos
Autor: Amfitiron 2025-05-27 22:12:27152507
Biały śnieg rozciągał się jak pustynia stworzeń lodu i ciszy. Na samym szczycie masywnego Lodowego Jęzora, wśród lodowych ścian w samotności przesiadywał kupiec. Towarzyszył mu spokój, taki, że mróz zdawał się nie dotykać jego skóry. Ręcę spoczywały na kolanach - oczy, zamknięte, a oddech ledwo wyczuwalny. Czas i świat przestały istnieć. Wewnątrz siebie słyszał jedynie krople spadające, ale nienaruszające tafli nieskończonego jeziora.

Ciszę przeciął dźwięk. Nie naturalny, ni to lodowy, nie echo spadających kamieni czy kwarcu. Coś nie z tego świata, natomiast coś starszego i głębszego. Taoista przymróżył oczy... zobaczył światło... które nie miało źródła. Ze śniegu i wiatru wynurzyła się postać, niezbyt wyraźna - zbudowana z mgły, zorzy polarnej i gwiazd. Kupiec jeszcze bardziej zmrózył oczy, dostrzegł, że owa postać nosiła zbroję samuraja, a przy pasie, miała katanę. Oczy jej puste jak księżyc, zdawało się jakby widziała przeszłość i przyszłość jednocześnie. Shogun mówił głosem, który był bardziej wibracją niż dźwiękiem:

-Harmonia została skalana, a równowaga przesunięta. Smok zatrzymał swój taniec. Shogunka zakończyła bieg, a nowy bieg nie został jeszcze nadany. Jesteś ogniwem między światami. Medytacja nie wystarczy. Ziemia przemówi, ale kto posłucha?
Zniknął.

Taoista został sam, lecz już nie sam. Gdy zamknął oczy raz jeszcze, jego umysł nie był pusty, lecz przesiąknięty słowami, których jeszcze nie pojmował.

W jego głowie słyszał cały czas echo powtarzanych słów przez Shoguna -medytacja nie wystarczy. Ocknął się... poczuł chłód i niepokój. Postanowił jak najszybciej udać się do KurKor.

Przemierzał bezpiecznie step, w atmosferze zbliżającego się wieczora. Gdy słońce zachodziło, a niebo przybierało barwy granatu, nagle pojawił się wir obłoków - długi, wijący się kształt przypominał smoka, którego łuski błyszczały jak topniejący lód. Jednak nie to najbardziej poruszyło Taoistę. Mimo wiatru, smok nie płynął przez niebo, stał nieruchomo w miejscu, jakby coś zatrzymało jego wędrówkę. Z jego paszczy unosiła się para, tworząc coś, przypominającego lament.

Przez umysł kupca przechodziło wiele myśli, niezbyt malowniczych, wyglądały, jakby tworzyły je demony Oni. Przyśpieszył kroku. Przekraczając bramę dwóch Smoków, do jego uszu dopadły dźwięki poruszonego miasta, coś co w KurKor nie było porządkiem dziennym. Dostrzegł ludzi, którzy zaintrygowani kierowali się w stronę Pałacu Władcy. Podążył za nimi w tym samym kierunku. W oddali zobaczył Keia, skrywającego się przed upałami w cieniu czerwonego klonu. Z szacunkiem skinął głową w jego kierunku. Jego oczom ukazał się niezapomniany widok. Smok, który dalej widniał na niebie zatrzymał się nad szczytem Pałacu Władcy. A przy nim, ku jego uciesze, jego oczom ukazała się Shogunka.

Po wysłuchaniu przemowy, Taoista czuł chłód, niczym po ocknięciu się z medytacji na Lodowcu. Jego serce podczas słuchania przemowy jakby zamarzało, a gdy Shogunka ogłosiła koniec - upadło tłucząc się na drobne elementy. Próbując odnaleźć wewnętrzny spokój, powiedział wewnątrz siebie

- Dziękuję za wszystko Shogunko, Twoje oddanie, Twoją pomoc, którą niosłaś jak i każde słowo, które podnosiło na duchu. Twoje rządy będą niezapomniane, rozświetlając bieg historii, tak jak aura, którą otoczyłaś mury naszego Cesarstwa. Służba u Twego boku była zaszczytem!

Podniósł głowę i przyjrzał się znakowi na niebie. Przypominał on herb nowego Shoguna Mushu. Wiedział, że Wizja wybrała właściwą osobę. Nie miał ku temu żadnych wątpliwości. Wśród zebranych, były smauraj powiedział na głos

- Shogunie, niech ostrość mojej katany będzie tak czysta jak intencja mego ducha. Niech moje myśli będą lśniące jak rosa na bambusie, a doświadczenie - ciche jak cień góry. Ofiaruję Ci umysł i serce - abyś prowadził, a ja służył w równowadze Nieba i Ziemi.

Przemierzając KurKor, w kierunku bramy w krzywym murze, Taoista rozmyślał nad słowami, które przyniósł mu tajemiczy Shogun. A jego słowa, wiatr niósł ku dolinom, w których rósł ryż, strumykami płynęła cicho woda, lało się sake i zapadały decyzje.
[1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30] [31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40] [41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50] [51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60] [61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70] [71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80] [81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90] [91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100] [101] [102] [103] [104] [105] [106] [107] [108] [109] [110] [111] [112] [113] [114] [115] [116] [117] [118] [119] [120] [121] [122]

Powrót do wątków


Aby wypowiedzieć się na forum musisz być zalogowany
Możesz zrobić to TUTAJ oraz mieć poziom wyższy niż paź

0