W głębokim, mrocznym lesie, który otaczał małą wioskę, żyła wiedźma imieniem Elira. Od wielu lat jej życie było samotne. W jej chatce na skraju lasu czuć było zapach ziół, kadzideł i magii. Ludzie z wioski unikali jej, bo bali się jej mocy, lecz nikt nie wiedział, jak wielka była jej tęsknota za bliskością drugiego człowieka.
Pewnej nocy, kiedy księżyc świecił jasno, a niebo było pełne gwiazd, Elira poczuła obecność kogoś, kto nie powinien być tu obecny. Zgasiła świece, a w ciemności jej serce zaczęło bić szybciej. Na skraju lasu pojawił się duch – blady, półprzezroczysty byt, o smutnych, pełnych tęsknoty oczach. Jego postać była nieco zamazana, jakby unosiła się nad ziemią, a jego obecność niosła ze sobą zimny dreszcz.
Duch, który miał na imię Aelric, nie był jednak zwykłym duchem. Kiedyś był człowiekiem, młodym wojownikiem, który poległ w bitwie, a jego dusza utknęła pomiędzy światami, nie mogąc znaleźć spokoju. Wieki spędził wśród cieni, aż pewnej nocy trafił na chatkę Eliry. Jego serce, które przez wieki było zimne, poczuło coś, czego nie doświadczył od czasu swojej śmierci – ciepło.
Elira nie bała się, choć była świadoma, że to, co widzi, jest czymś nadprzyrodzonym. Czuła w sobie magię, która wiązała ją z tym duchem. Wyszeptała zaklęcie, które miało sprawić, by duch jej nie skrzywdził. Jednak Aelric, zamiast ją zaskoczyć, tylko powiedział:
– Nie chcę cię skrzywdzić. Chciałbym po prostu poczuć, że ktoś mnie rozumie.
Elira patrzyła w jego smutne oczy i poczuła coś, czego się nie spodziewała – współczucie. Wiedźma przez wiele lat znała samotność, ale nigdy nie spotkała kogoś, kto w podobny sposób cierpiał. Zaczęła z nim rozmawiać, choć wiedziała, że ich rozmowy nie będą łatwe. Mimo to, z każdą chwilą spędzoną z Aelriciem, jej serce zaczynało bić w rytm jego obecności.
Z czasem Elira odkryła, że to, co łączyło ją z duchem, nie było jedynie współczuciem. Czuła, jak jego duch przenika przez jej ciało, wypełniając ją ciepłem i uczuciem, którego tak bardzo brakowało. Miłość, która rodziła się między nimi, była dziwna i niemożliwa, bo Elira była ciałem, a Aelric – cieniem. Jednak nic nie mogło powstrzymać tej więzi, która z dnia na dzień stawała się silniejsza.
Czasami duchy były skazane na wieczne błądzenie w ciemności, ale Aelric nie czuł się już zagubiony. Choć nie mógł dotknąć Eliry, jej obecność wystarczała. Rozmawiali długo w nocy, o miłości, o stracie, o wszystkim, co ich łączyło, mimo tego, że byli z dwóch różnych światów.
Jednak pewnego dnia, po kolejnej rozmowie przy księżycu, Aelric spojrzał w oczy Eliry i powiedział:
– Miłość, którą czuję, sprawia, że zaczynam się zmieniać. Moje ciało zanika, ale moje serce rośnie. Zbliżam się do końca tej drogi, Eliro. Kiedyś muszę odejść, ale wiem, że w moim sercu na zawsze będziesz ty.
Z łzą w oku Elira przytuliła pustą przestrzeń, w której czuła jego obecność. Wiedziała, że ich miłość była niemożliwa, ale także piękna w swojej czystości. Duch Aelrica odszedł, ale Elira czuła, że jego obecność będzie z nią na zawsze – w każdej chwili, w każdym zakątku lasu, w każdej czarodziejskiej nocy.
Choć ich miłość była krótkotrwała, była wieczna.
*********
Takie to zgrabne opowiadanie napisała w 30 sekund moja supersztuczna nadinteligencja. Moja bo w moim Lenovo :D Czy dostanę order gpt? |